Bezpłatna wysyłka dla zamówien od 500 zł
Kosmetyki naturalne: 5 mitów o bezpieczeństwie, składzie i certyfikatach

Rynek kosmetyków naturalnych rozwija się w zawrotnym tempie, co jako ich wieloletnia fanka przyjmuję z prawdziwą radością. Obserwuję też rosnącą grupę klientów sięgających po naturalne alternatywy dla konwencjonalnych produktów. Niestety, w większości przypadków ten wybór nie wynika z rzeczywistej świadomości, lecz ślepego podążania za modą lub chwytliwymi hasłami marketingowymi – a tu już, jako technolog kosmetyków, muszę zaprotestować.
Lavender scam: Dlaczego Twój 'naturalny’ krem szkodzi?
Moja praca to nie tylko tworzenie formuł, które działają na skórę w konkretny, zaplanowany sposób. To także dbałość o to, by kosmetyk był przede wszystkim bezpieczny: nie podrażniał, nie uczulał, a przy tym zachowywał trwałość i przyjemną aplikację. Dlatego dziś, w trosce o zdrowie Twojej skóry, obalam 5 najczęstszych mitów o kosmetykach naturalnych, które… mogą Cię zaskoczyć.
Mit 1: Substancje naturalne są lepsze od syntetycznych lub syntetycznych – identycznych z naturalnymi.
Substancje syntetyczne to po prostu związki wytwarzane w laboratorium – i wcale nie muszą być szkodliwe. Wręcz przeciwnie: wiele z nich wykazuje działanie łagodzące, antyoksydacyjne, odmładzające czy nawilżające. Wyróżniamy substancje pochodzenia syntetycznego takie jak: D-pantenol czy koenzym Q10; pochodzenia naturalnego i syntetycznego: witamina C i E; a także substancje pochodzenia naturalnego, syntetycznego i zwierzęcego jak np. kwas hialuronowy.
Czasami syntetyczny składnik może być lepszą alternatywą niż naturalny. Przykładem jest o-cymen-5-ol – konserwant syntetyczny, identyczny z naturalnym (naturalnie występuje w roślinach). Działa przeciwgrzybiczo, przeciwbakteryjnie i przeciwwirusowo, ale w przeciwieństwie do swojego naturalnego „brata” nie zawiera alergenów. Dlatego jest bezpieczny nawet w kosmetykach dla niemowląt. Co więcej, bardzo dobrze chroni przed zepsuciem kosmetyki z naturalnymi składnikami chłonącymi wilgoć.
Mit 2: Kosmetyki naturalne są bezpieczniejsze niż konwencjonalne
Mit o wyższym bezpieczeństwie kosmetyków naturalnych to jeden z najtrwalszych przekonań w branży. Tymczasem prawda jest taka: wszystkie kosmetyki w Unii Europejskiej – zarówno te z półki „eko”, „naturalne” jak i konwencjonalne – przechodzą identyczne, restrykcyjne badania. Testy mikrobiologiczne, stabilności, kompatybilności i dermatologiczne to obowiązkowy pakiet, a końcowy raport z oceny bezpieczeństwa sporządza safety assessor.
Prawo kosmetyczne nie rozróżnia produktów na „naturalne” i „sztuczne”. Kluczowy jest podział na dwie kategorie (to kategorie pod względem czystości mikrobiologicznej):
- Pierwsza kategoria: produkty dla niemowląt od 1. dnia życia, kosmetyki do okolic oczu i błon śluzowych (np. pomadki, kremy, płyny intymne).
- Druga kategoria: wszystkie pozostałe (balsamy do ciała, szampony itp.).
W obu tych kategoriach możemy wyróżnić kosmetyki hipoalergiczne. One jako jedyne przechodzą dodatkowe testy, są to testy rozszerzonej dermatologii. Kosmetyki hipoalergiczne mogą być naturalne i być w pierwszej lub w drugiej kategorii kosmetyków. Pierwszą kategorie poznamy po braku informacji „omijaj okolicę oczu i ust”.
Jak ocenia się bezpieczeństwo?
Safety assessor analizuje nie tylko skład, stężenia substancji i wyniki badań, ale też sposób użytkowania (miejsce i powierzchnia narażenia). Inaczej oceni krem po kąpieli dla niemowlaka, a inaczej balsam dla osoby dorosłej – naturalny skład nie będzie traktowany tu wyjątkowo.

Certyfikaty naturalności – co tak naprawdę gwarantują?
Certyfikaty np. Ecocert czy COSMOS sprawdzają pochodzenie surowców (np. procent składników organicznych). Nie oceniają jednak, czy dany ekstrakt roślinny nie podrażnia ani nie uczula. Nie jestem przeciwna certyfikatom naturalności, ale nie służą one do oceny bezpieczeństwa kosmetyku, to wyłącznie marketing.
Certyfikat naturalności to deklaracja etyczna, nie medyczna. Krem z certyfikatem może zawierać więcej alergenów niż konwencjonalny żel pod prysznic, – więcej na ten temat przeczytasz w artykule: „Dlaczego wybór hipoalergicznych kosmetyków jest kluczowy dla wrażliwej skóry”.
Mit 3: Kosmetyk naturalny nie podrażnia i nie uczula
Kosmetyki naturalne często zawierają więcej alergenów niż konwencjonalne, głównie za sprawą olejków eterycznych, ekstraktów roślinnych i naturalnych kompozycji zapachowych.
Producenci legalnie oznaczają alergeny z olejków eterycznych gwiazdką (*) z dopiskiem „składniki naturalnych olejków eterycznych”. Wymieniają jednak tylko te substancje, które przekroczyły próg stężenia (0,01% w produktach niezmywalnych np. kremach, 0,1% w zmywalnych np. żelach). Pełny skład chemiczny olejku pozostaje tajemnicą dla konsumenta.
To zgodne z prawem, ale moim zdaniem nieuczciwe względem klienta. Bo sugeruje, że te dziwne nazwy to normalne naturalne składniki, a tym czasem to właśnie alergeny i mają działanie drażniące.
Uwaga dla wrażliwych!
Nawet jeśli w składzie INCI np. kremu z „naturalnym zapachem lawendy” nie ma alergenów, mogą one występować w stężeniu poniżej progu oznaczania. Dla skóry z AZS, trądzikiem różowatym czy nadreaktywnością nawet śladowe ilości wystarczą, by wywołać podrażnienie
Dlaczego to problem?
- Brak świadomości: Większość osób nie wie, że „naturalny olejek eteryczny” to mieszanka dziesiątek związków, w tym potencjalnie drażniących.
- Fałszywe poczucie bezpieczeństwa: Certyfikaty naturalności nie sprawdzają tolerancji składników, skupiając się tylko na ich pochodzeniu.
Mit 4: Kosmetyki naturalne nie zawierają składników potencjalnie niebezpiecznych
Prawda jest bardziej złożona. Choć w kosmetykach konwencjonalnych stopniowo eliminuje się substancje CMR (rakotwórcze, mutagenne, toksyczne dla rozrodczości), w produktach naturalnych także znajdują się składniki budzące wątpliwości.
Przykład: Olejek z drzewa herbacianego
Ten składnik, pomimo wielu udokumentowanych dowodów na temat działania terapeutycznego ma zbyt mało badań na temat jego bezpieczeństwa. Obecnie badany jest pod kątem właściwości CMR. Niektóre z jego związków podejrzewa się o działanie mutagenne – na razie jednak dane pochodzą wyłącznie z badań na szczurach.
Producenci tego surowca (jak i każdego innego) mają prawo złożyć sprzeciw przed wycofaniem go z rynku i przedstawić dowody na jego bezpieczeństwo, a niezależne instytucje przeprowadzają dodatkowe analizy. Następnie SCCS – Scientific Committee on Consumer Safety ocenia ryzyko na podstawie wszystkich dostępnych danych, zarówno od producentów, jak i instytucji naukowych.
Mit 5: Naturalny zapach jest bezpieczniejszy i znamy jego skład
To nieprawda. Alergeny pochodzące z olejków eterycznych czy ekstraktów roślinnych mają identyczne działanie drażniące jak syntetyczne substancje zapachowe. Wszystkie są lotne, przenikają przez skórę i błony śluzowe, wywołując reakcje u osób wrażliwych. Przenikają do krwioobiegu i to dość szybko.
Nawet jeśli producent podaje skład zapachu, wymieniając naturalne olejki eteryczne czy absoluty i wykazuje alergeny, nie poznajemy pełnej listy składników chemicznych. Każdy olejek to niezwykle skomplikowana mieszanina składająca się nawet z kilkuset różnorodnych związków chemicznych. Nie zawsze znana jest całkowita zawartość a stężenia zależą od pochodzenia czy partii surowca. Zatem nie ma znaczenia czy to składnik syntetyczny czy naturalny w obu jako konsumenci nie znamy pełnego składu chemicznego.

Najlepiej przebadanymi olejkami eterycznymi są olejki zgodne z farmakopeą. To olejki, które są badane pod katem zgodności ze wzorcem, są to badania tożsamości olejku eterycznego. Jeśli producent je robi, bez problemu udostępni raporty do serii, którą sprzedaje. Takie testy są jednak kosztowne i nie każdy producent chce je robić – nie musi. Przykładem olejków o jakości farmaceutycznej (zgodnej z farmakopeą) są niektóre olejki eteryczne firmy Bamer.
Informacja o ‚naturalnym zapachu’ usypia czujność. Tymczasem lista alergenów zapachowych, która pierwotnie obejmowała 23 pozycje, dziś liczy ich ponad 60 – a większość to substancje pochodzenia naturalnego. Ta lista w przyszłości może się znowu wydłużyć.
Jak sprawdzić tolerancję zapachu?
- Powąchaj go. Jeśli zapach jest zbyt intensywny lub wywołuje ból głowy – zrezygnuj z produktu, mnie częściej boli głowa od syntetycznych zapachów, u ciebie może być podobnie, ale nie musi.
- Test skórny: Nałóż odrobinę kosmetyku za ucho. Obserwuj skórę przez 12-24 godziny. Brak zaczerwienienia czy świądu? Możesz używać.
Podsumowanie
Naturalność kosmetyku nie gwarantuje ani wyższej skuteczności, ani większego bezpieczeństwa. Zarówno produkty naturalne, jak i konwencjonalne podlegają tym samym restrykcyjnym standardom jakości, czystości i bezpieczeństwa obowiązującym w Unii Europejskiej.
Gdzie naturalne kosmetyki naprawdę błyszczą? W bogactwie składników aktywnych – takich jak nierafinowane oleje roślinne czy masła bogate w witaminy, minerały i antyoksydanty. Działają one delikatnie, ale skutecznie:
- Chronią przed utratą wody (TEWL), wzmacniając barierę hydrolipidową skóry.
- Redukują napięcie i regulują wydzielanie sebum, tworząc optymalne warunki do regeneracji.
- Zabezpieczają przed stresorami środowiskowymi (mróz, smog, UV).
Poszukujesz naturalnego kremu, który będzie bezpieczny nawet na skórę wokół oczu, nie będzie zawierał alergenów ani innych składników nawet potencjalnie niebezpiecznych? Będzie hipoalergiczny i (co ważne) wypielęgnuje Twoją skórę? Spróbuj Cream i ciesz się zdrową skórą bez podrażnień.
I pamiętaj! Kluczem jest świadomy wybór. Sięgaj po naturalne kosmetyki dla ich odżywczych właściwości, ale zawsze sprawdzaj skład INCI i unikaj alergenów – zwłaszcza jeśli masz cerę wrażliwą, trądzikową lub zmagasz się z AZS.
Aleksandra